no to ja dorzucę swoje trzy grosze.
najpierw "szkic" sytuacyjny

pewnie jest to uproszczenie, ale generalnie tak to widzę:
od tzw transformacji geodezja rozłamała się na wykonawców i urząd. wcześniej była to jednolita branża państwowa, jak rozumiem.
siłą rzeczy - wykonawcami stali się terenowcy, do urzędu przeszli kierownicy.
(pomijam tu większe spółki typu opgk, tam struktura się zachowała.)
nieuniknione było przeniesienie zależności podwładny-zwierzchnik między wykonawcą, a urzędem i nie wykształciła się zależność klient - usługodawca - tak jak to jest w istocie. Przy czym miazgą dla prostego rozumowania jest tu fakt, że zasób stanowi własność urzędu i płacimy za uzupełnianie go.
w przypadku granic nieruchomości to jest uzasadnione (w pewnym stopniu), ale jeśli chodzi o syt-wys, to jest to nieporozumienie. oczywiście z punktu widzenia wykonawców. w takim układzie cały biznes związany z SITEM jest zakłócany przez urząd
(oczywiście jest to związane z koncepcją Mapy Zasadniczej, nie ma innego wyjścia jak prowadzić zasób w jednym ręku.)
A jak wiemy naturą urzędu jest dbanie o swój interes, a nie dbanie o klientów geodezji. My - wykonawcy dbamy o klientów konkurując ze sobą nawzajem - głównie ceną.
(zresztą tu jest styk nakładania się odpowiedzialności, kto robi mapę i kto za nią odpowiada - cała koncepcja geodety uprawnionego tu się rozsypuje - uprawnionego do czego? do krążenia z dokumentami między okienkami? jak wiemy bez Świętej Pieczęci odgiku nasze dokumenty są bezużyteczne.)
i jak rozumiem głównie o to chodzi, żeby geodezja była bardziej dochodowa?, żeby wykonawcy mieli wpływ na tworzenie prawa?
co miałby robić Samorząd - czego w tej chwili nie robią Stowarzyszenia?
Myślę, że kluczem do sprawy nie jest brak struktur, ale nasze nawyki i myślenie;
Pamiętam - jak mnie poraziło - jeszcze na studiach na praktykach zaszliśmy z szefem do Podgiku po-coś-tam. W jednej chwili dwumetrowy facet skurczył się o połowę, głosik stał się cienki, gdyby miał czapkę, to by ją pewnie miętosił, a groźna pani wydająca tym bardziej była zniecierpliwiona. Obrazek grubą kreską, ale takie są właśnie stosunki w niejednym odgiku, a byłem w kilkunastu.
inna refleksja: bez geodezji w nieruchomościach nie można w zasadzie puścić bąka za przeproszeniem, a wydaje się, że nie korzystamy z tego należycie.
Generalnie jestem za powołaniem Samorządu Geodetów.
jednak mam wątpliwości czy z samego powołania wyniknie nowa jakość, czy nie będziemy kopiować starych stosunków między zarządem a resztą.
Pewna nadzieja jest patrząc na to forum - hasło pracy u podstaw jest tu mottem