Cytat: z_panter w Czwartek 23 Październik 2014, 09:02:44
Projektant powinien wpiąć zaraz za swoim opracowaniem twoją mdcp, a porównanie treści to obowiązek urzędnika.
Oczywiście! Oryginał MDCP musi zawierać się w dokumentacji Projektanta do wydania np. pozwolenia na budowę. Urzędnik może swobodnie weryfikować, czy oryginał twojej mapy się pokrywa z podkładem projektanta (o ile Projektant nie drapał i nie bazgrał po twojej mapie). O ile wiem jest to nawet w zakresie jego obowiązków, a mały podpisik geodety magicznie generuje więcej czasu na inne sprawy.
Co więcej - nie widzę formalnej podstawy, byś mógł cokolwiek sprawdzać ... sprzedałeś mapę i już ... tracisz kontrolę nad jej dalszym żywotem. Dalej nie jesteś stroną w postępowaniu i nie wiesz co tam projektant robi z twoją mapą i gdzie.
Nie zapominajmy, że mapę de facto "sprzedajemy" na podstawie umowy cywilno-prawnej. Najlepiej pozyskać pisemne zlecenie z opisem zamówienia, czyli mapy, a nie mapy i jakiejśtam późniejszej weryfikacji. Projektant ją kupuje by wykonać na niej projekt tak jak piekarz kupuje mąkę, by zrobić z niej chleb. To tak jakby sklep żądał od dostawcy mąki potwierdzenia, że bochenek chleba, który zrobił ktoś inny, czyli piekarz jest wykonany z tej a nie innej mąki ...

Po sprzedaży odpowiedzialność za należyte wykorzystanie mapy spada na Projektanta włączając fałszowanie dokumentacji w celu uzyskania korzyści. Trzeba jednak zabezpieczyć się, by ewentualnie udowodnić, że nasza mapa wyglądała tak, a nie inaczej w momencie sprzedaży.
Widzę kilka wyjść z sytuacji:
- geodeta wydaje 2 tożsame mapy na folii i jedną trzyma u siebie (nie wspomnę, że kopia musi być w operacie); inwestycja 5 PLN za arkusz, ale w razie problemów geodeta ma swój oryginał poświadczony przez Najjaśniejszy Ośrodek,
- w momencie przekazania folii mapy projektant podpisuje się na przykład na papierowej kopii "Odebrałem dnia ...., pieczątka, podpis" Dziękuję bardzo - chcesz majstrować? mam twój podpis, co żeś odebrał,
- jestem w tej dobrej sytuacji, że sam skanuję nawet duże mapy zanim dam je zleceniodawcy. Własne skany przekazuję Projektantowi i żelazna kopia u mnie - łatwo można wychwycić majstrowanie; plik wysyłam mailem z potwierdzeniem odbioru,
- poważnie zastanawiam się nad wyrobieniem sobie podpisu elektronicznego - projektant dostaje CD z plikiem z kwalifikowanym podpisem elektronicznym (geodety i Ośrodka), a drugą płytę mi podpisuje, że odebrał. Można jeszcze wysłać maila z potwierdzeniem odbioru.
Co do meritum, czyli podpisów ..., cóż wyłazi lenistwo urzędników, którym nie chce się sprawdzać, czy aby oryginał mapy pokrywa się z podkładem.
Osobiście w wątpliwej sytuacji nie podpisywałbym nic po sprzedanej robocie (lub podpisywał jedynie zaufanym kontrahentom, co czasem praktykuję, lecz jedynie w przypadku jednego projektanta, z którym współpracuję od dłuższego czasu).
Sprawa zgodności to sprawa pomiędzy projektantem a urzędem. Rola geodety kończy się w momencie przekazania mapy. Tu jest mapa, (skan mapy wyślę mailem), a tu jest faktura, proszę pokwitować odebranie faktury. Dziękuję za terminową płatność. Projektant chce konsultacji na etapie składania projektu? Proszę bardzo - oto moja stawka. Inaczej wmanewrujesz się w robotę za darmo. Następnym razem pójdzie do innego? Tańszego? Robiącego za darmo? Na jutro? Na wczoraj? Droga wolna. Szanujmy się. Szantaż? Nie u mnie.
Niepewny zleceniodawca = doliczenie zmarnowanego czasu na sprawdzanie już na etapie wyceny roboty. Dolicz za dniówkę straconego terenu i sprawa załatwiona. R.