Jeżeli syn wykazał prawo do dysponowania nieruchomością sąsiednią, to ty samym włączył ten obszar do swojej "całości gospodarczej". Więc nie należy w przypadku tej budowy mówić o dwóch nieruchomościach, tylko o działkach, które pomimo innego stanu prawnego stanowią jedną nieruchomość. Wykorzystywaną w jednym celu i przez jeden podmiot (lub grupę).
To nie tak, że ja jakoś specjalnie bronię tego poglądu, tylko uważam, że w pewnych sytuacjach należy patrzeć na budowy, nieruchomości i prawa do nich przez pryzmat rozsądku. Cieszy mnie też, że gość dostał pozwolenie na budowę, bo to oznacza, że w tym przypadku urząd się nie "zamknął" w czystym czytaniu przepisów.