a mi się wydaje, że część zdających odpowiada niepoprawnie na pytania nie czytając dokładnie treści pytania. Nie chodzi o to żeby przepisać Vademecum geodety na egzaminie ale wydaje mi się, że głównie chodzi o to aby odpowiedzieć poprawnie merytorycznie na zadane pytanie i to jest kluczem.
Stąd pewnie tak mało punktów dlatego że, pisząc nie na temat udowadniamy swoją niewiedzę.
Po cóż pisać o bazach danych z PGiK jeśli pytanie tyczy mapy zasadniczej, należy się raczej powołać tylko na wymienione w rozp. 6 baz danych na podstawie której ta mapa jest tworzona. Jeśli pytanie tyczy pomiarów wysokościowych "terenu" to po co pisać o warunkach dla osnowy pomiarowej (wystarczy moim zdaniem tylko nadmienić, że wychodzimy z osnowy geodezyjnej wysokościowej i z pomiarowej osnowy wysokościowej), a potem przejść do pomiarów wysokościowych związanych z terenem, a nie z np. elementami naziemnymi podziemnego uzbrojenia terenu.
Poprawcie mnie jeśli się mylę, bo może jestem w błędzie.
Tak samo rzecz się tyczy pytania o błędy położenia osnowy pomiarowej. Wszyscy cytują przepis, a nikt nie napisze np o błędzie średnim obserwacji, że wpierw zgodnie z rozporządzeniem wyznaczamy błędy średnie obserwacji, a potem z prawa przenoszenia się błędów średnich gaussa obliczamy błąd średni położenia punktu właśnie na podstawie danych obserwacyjnych.
Mam wrażenie, że ulubionym zadaniem niektórych osób jest przepisywanie "Vademecum", a to przecież chyba nie o to na tym egzaminie chodzi?