Ostrzeżenie dla małych firm i podwykonawców.

Zaczęty przez hasan1685, Poniedziałek 09 Czerwiec 2014, 11:59:44

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

ossi1234

Hej,

na świecie są ludzie, ludziska i Skur*****

Dzięki za cynk

Tomasz Kamiński

Ale masakra!!!! dzięki za wiadomość koleś podobny dzwonił do mnie!!! a ja nakręcony byłem! oferta była super/. ale wole klepać drobnice

hasan1685Autor w?tku

Tu nie chodzi o to żeby podawać nazwy firm i robić komuś antyreklamę.
Ale od ciebie zależy czy chcesz być podwykonawcą i za jakie pieniądze. Mogę ci tylko doradzić żebyś każde ustalenie z taką firmą miał spisane na papierze. Jak chcą pomiar tylko budynku którego nie ma na mapie to tak miej zapisane w umowie. Zapytaj się czy masz zbierać jakieś oświadczenia właścicieli (znacznie podnosi koszty) czy masz mierzyć wiaty i budynki bez fundamentów? Co masz zrobić z budynkami do których nie da się wejść? Czy wolno ci wykonywać pomiar GPSem? I szereg różnych innych rzeczy które wpływają na cenę. Diabeł tkwi w szczegółach.

roberto29

A można prosić o podanie nazwy tej/tych firm geodezyjnych?  ponieważ mam podobną ofertę dotyczącą modernizacji i rozważam jej przyjęcie.

Małgorzata_85

#3
Rzeczywiście należy uważat na takie "duże" firmy
sYsTEM połączył wiadomości: Poniedziałek 09 Czerwiec 2014, 16:15:47
Widziałam jak szef tak postąpił wobec innej firmy, a my nic nie mogliśmy zrobić .

AKKA


hasan1685Autor w?tku

Ostrzeżenie dla młodych niedoświadczonych firm.
Obecnie na polskim rynku zamówień publicznych dominuje kryterium najniższej ceny. Powoduje to wzajemne wyniszczanie firm geodezyjnych które są zmuszone robić szybko żeby było tanio ale niekoniecznie dobrze. Na założenie tego tematu wpłynęła sytuacja kilku moich znajomych którzy niedawno myśleli że są PANAMI geodezji a dziś są bankrutami.
Chciałbym w tym wpisie zaznajomić niedoświadczone firmy jak wygląda i jak kończy się współpraca z dużymi firmami geodezyjnymi. One znalazły skuteczny sposób na najniższą cenę. Schemat zaczyna być powtarzalny i wygląda następująco:
1.   Powiat wypuszcza robotę geodezyjną polegającą np. na kompleksowej modernizacji ewidencji gruntów i budynków oraz utworzeniu bazy danych GESUT. Robota jest szacowana przez specjalistów na około 2 000 000 zł ale powiat ma na to tylko 1 300 000 zł.
2.   Do przetargu startuje kilkanaście firm geodezyjnych które z góry wiedzą że jak dadzą normalną cenę to przetargu nie wygrają.
3.   Zawsze znajdzie się ktoś kto wyceni taką robotę na 1 000 000 zł. W umowie jest oczywiście zakaz brania podwykonawców.
4.   Pomimo to bierze ona robotę i szuka od razu podwykonawców. Potencjalnymi podwykonawcami są małe firmy 1-3 osobowe, niekoniecznie z uprawnieniami posiadające sprzęt i chcące wbić się na rynek ale nie mające zbyt wielkiego kapitału i znajomości. Do lepszych firm zapytania nie trafiają bo wiadomo że one znają problematykę geodezji i nie będą zainteresowane albo wiedzą jak ma zostać skonstruowana umowa żeby na tej robocie nie popłynęli.
5.   Takie małe firmy są najlepszymi podwykonawcami. Chcąc się wbić na rynek, dość mocno przykładają się do pracy, są bardzo tani i nawet jak coś się wydarzy złego to są gotowi dołożyć do roboty z własnej kieszeni byle tylko nie zawieść zleceniodawcy. Takie firmy mają jeszcze jeden plus – nie mają kasy na prawników i są łatwowierni przy podpisywaniu umów i ustalania warunków wykonania przez nich roboty. Co innego jest na papierze a co innego jest ustalane na gębę. Klasyczny przykład. W umowie jest zapis że należy zmierzyć każdy budynek a zamawiający nas zapewnia że wystarczy tylko te które się zmieniły albo nie było ich na mapie.
6.   W połowie roboty okazuje się że jednak trzeba zmierzyć wszystkie budynki, co podwaja nam koszty i nie ma wtedy tłumaczenia że było inaczej ustalane. Wiąże nas umowa a nie słowo. Wtedy od razu te większe firmy za pomocą wynajętych kancelarii informują nas że w przypadku nie wykonania roboty na czas zgodnie z umową będziemy obciążeni karami umownymi. I zaczyna się zabawa. Robota nieskończona, kasa w plecy i jeszcze groźba kar a na adwokatów nas nie stać. Stajemy się niewolnikami takich firm.
7.   Jakby tego było mało przy oddawaniu roboty kiedy jesteśmy już na skraju wyczerpania fizycznego i nerwowego zamawiający zleca swoim pracownikom dokładne sprawdzenie wykonanej przez was roboty i na siłę szukanie błędów żeby jeszcze zbić was z ceny. I jeszcze urwać kilka tysięcy. Nie zależy mu na was bo do kolejnego przetargu znajdzie sobie nowych jeleni co mu zrobią robotę za grosze bo wy już będziecie znali mechanizm.
Na takich robotach w ostatnich 2 latach popłynęło kilku moich znajomych. Ja znałem mechanizm i ich ostrzegałem. Zgubiła ich nadmierna pewność siebie, brak wiedzy i doświadczenia. Polecam każdemu kto jednak będzie chciał spróbować podjąć się współpracy z jedną z takich firm dokładnie zapoznać się z opiniami byłych pracowników lub podwykonawców jak im się układała współpraca i DLACZEGO TERAZ Z NIMI NIE WSPÓŁPRACUJĄ oraz czy została im wypłacona pełna suma na którą się umawiali a na każde spotkanie brać ze sobą ukryty dyktafon.