Geodeto, nie daj z siebie zrobić „Maliniaka”

Zaczęty przez support, Piątek 05 Kwiecień 2013, 09:07:54

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Filemooon

W moim przypadku również skończyło się interwencją kierownika ośrodka. Robiłem podział działki i po pobraniu materiałów okazało się że podział działki sąsiedniej był całkowicie skopany.... Kierownik interweniował u wykonawcy, który ostatecznie poprawił bubel. Trwało to oczywiście ze 3 miesiące, wobec czego mój zleceniodawca nie dawał mi spokoju oskarżając o opieszałość... Nie było tłumaczeń.... ale jak to w życiu....

gonzo85

Mi zdarzyło się poprawiać dokumentację przyjętą do PZGiK ale to chodziło o błędy redakcji mapy do celów projektowych, usunięcie z pliku  kilku linii lub przekręcenie rzędnych na przewodzie podczas redakcji mapy z pomiaru powykonawczego. Wystarczyła wtedy wizyta u kierownika ośrodka i po kilku dniach miałem dokumentację poprawioną.

wykolejeniec

Ja np. poprawiałem mapę, ale to przyszedł do mnie zleceniodawca. Dogadałem się z kierownikiem i mapę poprawiłem, bo rzeczywiście się walnąłem podczas wywiadu. Temat załatwiony w kilka dni i wszyscy zadowoleni.

Z karaniem geodetów to ostatnio nagłośnione są przypadki poświadczenia nieprawdy przy inwentaryzacjach powykonawczych. Ale tu temat "rozdrapuje" urząd przy rozliczaniu dotacji.
Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, cuda wymagają więcej czasu.

bloff

Rozumiem że pytasz o poprawianie przyjętego już operatu do PZGiK, no musze powiedzieć że to ciekawe, ja się z czymś takim nie spotkałem ale bardziej mnie zastanawia czy spotkaliście się może z sytuacją ukarania geodety za źle wykonywaną pracę a jak tak to za co został ukarany?

wykolejeniec

A znacie może przypadek, że po wykryciu poważnej usterki geodeta został wezwany do poprawy operatu?
Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, cuda wymagają więcej czasu.

Jigs

#19
Cytat: JustynaS w Wtorek 15 Kwiecień 2014, 21:26:49
Potwierdzam. Zwłaszcza, że zazwyczaj nawet nie zerkną na to co podpisują. A gdyby choć raz zwrócili uwagę na błędy, to może każdy kolejny operat byłby lepszy
Podbijanie to jedno ale przyjęcie takiego operatu, że jest bezbłędny to dopiero jest przekrętem.
Później robisz coś na tym samym terenie i otrzymujesz materiały....patrzysz i oczom nie wierzysz  :o a wg. ośrodka teraz ty to prostuj .... :buck2:
"Granice możliwości tak jak strach są często iluzją."
                                     Michael "Air" Jordan

JustynaS

Potwierdzam. Zwłaszcza, że zazwyczaj nawet nie zerkną na to co podpisują. A gdyby choć raz zwrócili uwagę na błędy, to może każdy kolejny operat byłby lepszy


los_kurtykos

Wg mnie uprawnieni "maliniacy" nie mają nic wspólnego z ogólnym zepsuciem zawodu, patrząc pod kątem zarobków. To co najwyżej obniżenie renomy geodety. Obserwując swoje podwórko, to większym problemem jest podbijanie przez takich "Maliniaków" operatów osobom niekompetentnym, często nie mającym nawet wykształcenia geodezyjnego, niż ich niedouczenie.

Nyzczsel

#15
Cytat: los_kurtykos w Wtorek 08 Kwiecień 2014, 15:44:15
Ilość uprawnionych geodetów nie ma nic do tego.

Jestem zdania, że jedynym ratunkiem jest ograniczenie ilości szkół wyższych z geodezją jako kierunkiem, do stanu sprzed 10 lat, zaostrzenie kryteriów przyznawania możliwości kształcenia na poziomie średnim geodetów, podniesienie jakości kształcenia w technikach geodezyjnych oraz dopuszczaniu do egzaminu na uprawnienia tylko osoby z wykształceniem wyższym zdobytym na państwowych uczelniach. To by pomogło, ale póki co nie zapowiada się na takie zmiany. Za to z każdym nowym rozporządzeniem idzie gorsze dla geodety w Polsce.

A moim zdaniem jedynym ratunkiem dla geodezji jest weryfikacja uprawnionych "Maliniaków"!
Co mają "uprawnienia" jeżeli ktoś zdobył je ... [tu pozostawię puste miejsce na własne interpretacje] i robi roboty tylko tak jak każe mu ośrodek - bez znajomości prawa - bo tak każą w ośrodku. To mnie denerwuje i dlatego nie robię uprawnień bez odpowiedniego przygotowania. A wiedzę jakąś tam chyba mam :P
Kim jest geodeta uprawniony jeżeli nie wie czym się różni obręb od gminy, co to jest GPS, co to jest modernizacja ewidencji gruntów i budynków ... ?
Już nie mówię o nowym prawie jakie w przeciągu ostatniego czasu diametralnie się zmieniło!

los_kurtykos

Ilość uprawnionych geodetów nie ma nic do tego.

Najgorszą plagą jest stworzenie sieci niedzielnych szkółek, gdzie każdy pomiarowy na samozatrudnieniu może się dokształcić na "geodetę". Tragiczne są też prywatne wyższe uczelnie geodezyjne kształcące geodetów. Kiedyś było 7-8 państwowych uczelni wyższych+technika. Źle zaczęło się dziać, gdy zaczęły powstawać prywatne uczelnie wyższe kształcące w kierunku geodety, a teraz szkółki niedzielne dla pomiarowych na samozatrudnieniu. Nikt tego nie kontroluje, jest nas nadmiar, a im więcej geodetów, tym bardziej zażarta walka o zlecenia, kończąca się zbijaniem cen. Tak to wygląda, a pieczątkę zawsze można kupić.
Do tego dochodzą dodatkowe koszty ośrodków, jakieś bzdurne wymagania co do map do celów projektowych, które znacznie podnoszą koszty funkcjonowania na rynku.

Obecnie duże firmy preferują zatrudnianie na samozatrudnieniu, a to się kończy tym, że wszyscy, łącznie z pomiarowymi, walą na służbowym sprzęcie po godzinach fuchy, okazyjnie zbijając ceny (przecież podstawową pensję dostają, więc stać ich na "rabaty").

I tak to się kręci...

Jestem zdania, że jedynym ratunkiem jest ograniczenie ilości szkół wyższych z geodezją jako kierunkiem, do stanu sprzed 10 lat, zaostrzenie kryteriów przyznawania możliwości kształcenia na poziomie średnim geodetów, podniesienie jakości kształcenia w technikach geodezyjnych oraz dopuszczaniu do egzaminu na uprawnienia tylko osoby z wykształceniem wyższym zdobytym na państwowych uczelniach. To by pomogło, ale póki co nie zapowiada się na takie zmiany. Za to z każdym nowym rozporządzeniem idzie gorsze dla geodety w Polsce.

Nyzczsel

Cytat: los_kurtykos w Wtorek 08 Kwiecień 2014, 12:01:19

Nas jest po prostu za dużo.

Czy dawanie oferty poniżej kosztów - świadczy o zbyt dużej ilości geodetów?
Czy oddawanie "gniotów" do ośrodków - świadczy o zbyt dużej ilości geodetów?
Czy słaba jakość produktów wyjściowych - świadczy o zbyt dużej ilości geodetów?
Tak mamy zbyt dużo uprawnionych geodetów - z rąk których wychodzą gnioty, gnioty za pół darmo.

kronos

Trochę z tymi niedouczonymi studentami się nie zgadzam, kto bez doświadczenia praktycznego, w naszej branży ma wiedzę, oprócz tej teoretycznej, która często ma się nijak do praktyki.


los_kurtykos

Nowe rozporządzenia, sposoby naliczania opłat dobiją tę branżę. Zgłaszanie domów do wytyczenia to również dodatkowe koszty dla geodety. I to w sytuacji, gdy trwa wojna cenowa wśród geodetów.

Nas jest po prostu za dużo.

wykolejeniec

Cytat: hasan1685 w Czwartek 30 Styczeń 2014, 10:39:02
Tak z doświadczenia wiem że największymi paprochami w geodezji są pracownicy administracji. Zero pojęcia terenowego i nikt nie sprawdza ich operatów Sami są wykonawcami i inspektorami.
Drugą najgorszą grupą specjalistów z reguły są ich dzieci bo od samego początku wolno im robić byle jak. Z czasem wchodzi im to w krew i już ciężko zmienić przyzwyczajenie.

Z drugą grupą się zgodzę, ale z pracownikami administracji to chyba się zapędziłeś. Bo i owszem często ich operaty nie są sprawdzane, to jednak nie zawsze są to osoby bez pojęcia o terenie. Poza tym nie wprowadzałbym takiego ogólnika, bo to jednak za duża grupa ludzi.
Dla mnie osobiście większym problemem są wszyscy Ci, którzy mówią, że robią tak, bo tak się kiedyś robiło i nie dopuszczają do siebie, że stan prawny jest inny.

A same postulaty, no cóż, popieram, ale wiem, że zawsze się jakaś czarna owca znajdzie i zniweczy trud wielu. I dopisałbym jeszcze jeden postulat, do wszystkich innych współpracujących z geodetami: "Zleciłeś robotę geodezyjną, to wymagaj jej rzetelnego wykonania. Nie przyjmuj świstka o nazwie mapa do celów projektowych z myślą, że jakoś się zaprojektuje. Geodeta ma dostarczyć Ci pełnowartościowy produkt, więc cena i czas realizacji mają być odpowiednio do tego dopasowane.
Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, cuda wymagają więcej czasu.