Od 2000 r. przeplatałem branże w zależności od pory roku. Łączyłem geodezje i budownictwo, a gdy te branże były zamarznięte zakładałem narty i przez 500 – 700 godzin w sezonie zimowym pracując na stoku zarabiałem kasę i rzeźbiłem kaloryfer na brzuchu i te sprawy
pełna satysfakcja (nie wspomnę o kilku poważnych urazach). Rozwlekło się to w czasie baaaardzo, Pan z komisji stwierdził, że powinienem mieć już doktorat z geodezji
, no cóż teoria teorią a rzeczywistość rysuje swoje. Dzięki dotacji z unii od 2012 prowadzę własną działalność, w zakresie głównego PKD geodezja i kartografia (hobby), kasę zarabiam w branży budowlanej zatrudniam pracowników, do tego mam bezpośredni kontakt z klientem i mogę oferować i wykonywać prace geodezyjne (oczywiście pod nadzorem
), do momentu zdobycia uprawnień. Zimą prowadzę Szkołę Narciarską odreagowując od patologii w geodezji i wierzycieli w budownictwie
. Ciężka praca popłaca. Aaaaa jeszcze po drodze kończyłem studia wyższe. Szczerze to jestem wypompowany.